Właśnie się dowiedziałam, że prawdopodobnie jesienią w naszej lokalnej bibliotece publicznej będziemy gościć panią Magdalenę Witkiewicz. Jakoś nie udało mi się do tej pory nic jej przeczytać i w związku z tym postanowiłam nadrobić zaległości. Wybór padł na Czereśnie zawsze muszą być dwie, ponieważ to świetny tytuł jest i ma uroczą okładkę. Nie bardzo wiedziałam czego oczekiwać, ale jak nastawimy się na kilka godzin przyzwoitego „babskiego” czytadła to sadzę, że satysfakcja gwarantowana. Główna bohaterka Zosia Krasnopolska po różnych perypetiach sercowych osiada w Rudzie Pabianickiej i tam odkrywa tajemnice związane z odziedziczona przez nią willą. I te dwa wątki to coś co wyróżnia tę lekturę spośród innych podobnych. Historia w tle jest moim zdaniem ciekawsza niż losy dziwnie naiwnej Zosi z głównej opowieści. Dla mnie odkryciem było również to, że Łódź i okolice pokazane w powieści mogą być interesującym pomysłem na weekend w tym mieście (co oczywiście zaraz potwierdziłam przeszukując zasoby internetu). Podsumowując: niezła ciepła obyczajowa powieść choć jak już wspomniałam dla mnie ważne inspiracje okołolekturowe.
Witkiewicz Magdalena. Czereśnie zawsze muszą być dwie. Filia, 2017
Moja ocena: 4/6