„Daj jej się oczarować” taki to napis widnieje na okładce książki Madeline Miller. To nie tylko chwyt marketingowy, ale również nawiązanie do treści. Sądzę, że najbardziej zafascynowani historią stworzoną przez autorkę będą pasjonaci mitologii. Madeline Miller bawi się bohaterami, którzy władają wyobraźnią czytelników naszego kręgu kulturowego od stuleci. Czerpie z mitów pełnymi garściami i dopisuje ich bohaterom alternatywne biografie lub wypełnia luki. Świetna zabawa. Główna bohaterka nie jest najważniejszą z postaci panteonu greckich bóstw, co dało autorce jeszcze większe pole do popisu. No ale generalnie mitologia ją również ograniczała. Mnie najbardziej podobały się wątki feministyczne, o ile za takie można uznać próbę walki w zdominowanym przez męskich herosów świecie, w którym Kirke przyszło funkcjonować. Bohaterka jest postacią odrzuconą przez swoich najbliższych i jej próby walki o akceptację, a później akceptacja siebie to kolejny dla mnie interesujący wątek powieści. Wiarygodnie było pokazane też macierzyństwo i zmagania z przeciwnościami losu. Autorka zaimponowała mi swobodą poruszania się w świecie, którym władał Zeus, ale mniej zachwyciło mnie tempo akcji, lekki marazm nieśmiertelnej córki Heliosa. Być może zachęcona pozytywnymi opiniami zbyt wiele od tej opowieści oczekiwałam. Ja się nie dałam oczarować. To oczywiście zdarza się coraz rzadziej, bo wiekowa jestem i na karb wieku to zaliczmy.
Miller Madeline. Kirke. Albatros, 2018
Tłumaczenie: Paweł Korombel