Mocno „mięsista” proza, wymagająca skupienia, ale po zaprzyjaźnieniu się z językiem autora przynosząca dużo satysfakcji. W warstwie fabularnej Płaza sięga do czasów II wojny światowej, opisując losy bohaterów do czasów współczesnych. Nie wiem czy zasadnym będzie nazwać tę powieść sagą, ale skupia się na kilku postaciach z jednej rodziny. Protoplastą rodu jest Stefan, który uczestniczy w pewnych wydarzeniach podczas wojny, mających wpływ na jego spory awans społeczny. Opowieść dotyczy głównie jego wnuka, uznanego malarza i prób rozwikłania rodzinnych tajemnic. Niemałą role odgrywają w niej również kobiety: córka Stefana – Łucja, Julia manszardka Roberta oraz Urszula jego muza. Akcja powieści toczy się w Bolechowie, którego pierwowzorem była Opiniogóra. To miejsce, która składa się z trzech planów: pałacu, PGR i ” tradycyjnej” wsi. Przez osiemdziesiąt lat trwania w niej bohaterów ono oczywiście ewoluuje i obserwacje autora dotyczące tych zmian są bardzo ciekawe. Główny bohater Robert studiuje i mieszka później w Poznaniu i sporo też w książce odniesień do miasta. Powieść jest zresztą szkatułkowa i mnóstwo w niej nawiązań do sztuki i literatury. Autor zafascynowany jest twórczością Andrewa Wyetha od wykorzystania jej wprost (okładka książki), po inspiracje nią w malarstwie Roberta. Książka, która nie pozostawia obojętnym, nieco niepokoi i nie „odsłania się do końca”.
Płaza Maciej. Robinson w Bolechowie. Wydawnictwo W.A.B, 2017
Moja ocena: 4/6