Opowiadania to nie jest mój ulubiony gatunek. Wolę dłuższe opowieści. Wybór lektury, którą da się przeczytać w ferworze przedświątecznych przygotowań był jednak tylko jeden: „Poppintrokowie” Joanny Olech. Zakładałam, że da się tę lekturę poczytać między pieczeniem sernika, a robieniem mazurków. Nie udało się. To znaczy wypieki się udały*, ale książka zaabsorbowała mnie dość mocno. Tyle tytułem wstępu i zachęty, by nie pominąć tego utworu w bibliotece lub księgarni. „Poppintrokowie” to sześć opowiadań, które rzeczywiście przeplecione są magią i dreszczem, a ich bohaterowie to głównie gimnazjaliści. Sądzę jednak, że adresatami może być nieco młodsze towarzystwo. Opowieści pomimo, że z elementami mało rzeczywistymi, dotyczą wcale nieprostych realnych problemów nastolatków: akceptacji w grupie, przeciwstawianiu się przemocy, pierwszych zauroczeń. Jest też świetne opowiadanie”Parasolnicy”, w którym autorka parę nastolatków na chwilę umieszcza na innej planecie, czyli pokazuje im świat widziany oczyma staruszków. Rewelacja. Ciekawy pomysł z bombką i dziadkiem magikiem. Opowiadania perełki pięknie ilustrowane przez Annę Wielbut. Polecam gorąco.
Skojarzenie pierwsze: dla nastolatków staruszkami nie są osoby powyżej osiemdziesiątki, ale powyżej trzydziestki (o dziwo to pamiętam!).
Skojarzenie drugie: Do opowiadania, które wyróżniłam uzupełnieniem może być „Odlot„. I to nie tylko dla dzieci, ale też dla młodzieży i dorosłych. Moc wzruszeń i świetna zabawa.
Olech Joanna: Poppintrokowie. Opowiadania z magią i dreszczem. Literatura, 2016
Moja ocena: 6/6
*