Mam taki ambitny plan na ten rok, żeby nie czytać tylko literatury polskiej i anglosaskiej. „Czeski Raj” to chyba pierwsza tegoroczna lektura spoza tego nurtu. Trudno mi ją porównać z innymi czeskimi powieściami i nie wiem ile to charakterystyczna to dla tego narodu literatura. Sądzę, że ma jednak kilka cech, które pozwalają uznać ją za stereotypowo „czeską”.
Wszystko to oczywiście totalna zabawa, bo nie ma przecież wskaźników ile cech narodowych znajduje się w literaturze danego obszaru językowego. „Czeski Raj” gatunkowo to powieść, ale jest w niej coś teatralnego. Miejsce akcji to „zapyziała” sauna, w której regularnie spotykają się lokalni panowie. Z ich rozmów budujemy sobie obraz małej społeczności. Niby niewiele się dzieje, toczą dysputy, spierają się, udzielają sobie porad i tyle. Przez cały czas towarzyszy nam informacja, że sauna wybudowana za komuny będzie wyburzana. To nie ma jednak znaczenia dla mężczyzn w bardzo różnym wieku i z wielorakimi doświadczeniami. Snują te swoje pogaduszki a zmieniają się tylko pory roku. Te spotkania są tak wpisane w miejscowy koloryt, że wydarzenia wykluczające z nich niektórych bohaterów są jak mała rewolucja. Fascynujące w swojej prostocie. Ludzki mikrokosmos stworzony z kilku rekwizytów i rozmów.
Rudiš Jaroslav. Czeski Raj. Książkowe Klimaty, 2019
Tłumaczenie: Katarzyna Dudzic Grabńska