Portret prowincji? Wciągający thriller? Dramat rodzinny? Wszystko po trochu i nie ma potrzeby szufladkowania tej prozy, bo to solidna, „mięsista” powieść. Proszę Państwa Jakub Żulczyk potwierdził Wzgórzem Psów, że nie tylko „Warszawka” to jego domena. Miasteczko na Mazurach z jego mieszkańcami, zależnościami, powiązaniami czyli opis lokalnej małomiasteczkowej społeczności to coś co autorowi udaje się przenieść na karty książki naprawdę mistrzowsko. Mieliśmy już tego przedsmak w „Belfrze”. Mroczna opowieść o serii zaginięć, makabrycznych znaleziskach i konsekwencjach zbrodni sprzed lat trzyma w napięciu w zasadzie prawie do końca i budzi spory niepokój. Mamy też obraz rodziny bohatera, który po przymusowym powrocie w rodzinne strony próbuje rozwiązać swoje problemy nie tylko małżeńskie, ale i z ojcem. Narratorów jest dwoje, a ich opowieść przeplata się oraz uzupełnia. Są nimi: Mikołaj, z którego wspomnień z młodości wyłania się Zyborg sprzed kilkunastu lat i Justyna jego żona, która przygląda się miasteczku, rodzinie męża oraz wydarzeniom nieco z boku, z zewnątrz. Justyna jest dziennikarką i porządkując fakty dociera do najskrytszych tajemnic mieszkańców tego miejsca. Jest nieco nawiązań do Warszawy z Ślepnąc od świateł, szczególnie opisie uzależnienia Mikołaja. Zresztą „nadużywa” spora grupa bohaterów tej historii. W tej opowieści nie ma jednoznacznych rozwiązań, portrety kreślone są wyraziście, ale postaci nie są jednowymiarowe. Ja miałam pewne skojarzenia komiksowo-westernowe, choć autor nie ucieka od rozważań nad kondycją współczesnego świata. To też gorzki obraz rówieśników autora. Większość książki wysłuchałam w naprawdę niezłej interpretacji Jakuba Wieczorka. Ta książka oblepia, niepokoi, nie pozwala zapomnieć. Zdecydowanie warto!
Żulczyk Jakub. Wzgórze Psów. Świat Książki, 2017
Audiobook czyta: Jakub Wieczorek
Długość: 28 godzin 14 minut