Od kilku dni krąży po sieci zwiastun ekranizacji książki, co oczywiście przypomniało mi, że „Święta ognia” jeszcze nie czytałam. Ja mam słabość do prozy Jakuba Małeckiego i odpukać, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Autora cenię za wrażliwość, dostrzeganie tego co ulotne i za to, że poruszając trudne tematy nie pozostawia mnie w pustce, ale daje nieco nadziei.
Tym razem było podobnie. Książkę przeczytało dla mnie troje świetnych aktorów i ten wielogłos fantastycznie wybrzmiał w tej niełatwej opowieści. Pomimo, że jedną z głównych bohaterek jest niepełnosprawna dziewczyna to nie o jej problemach jest ta opowieść. One się oczywiście pojawiają, ale autor inaczej porozkładał akcenty. Dwoje pozostałych bohaterów czyli ojciec i siostra Nastki skrywają w swoich biografiach tajemnice, nierozsupłane sprawy i emocje, które buzują w ich poukładanym świecie.
Książka nie jest zwykłym „czytadłem” z ogranym motywem: rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem. Anastazja jest uważnym obserwatorem rzeczywistości, wyczuwa nastroje, niuanse. I ona i jej siostra zmagają się ze swoim ciałem i to też historia o tym. Głównie jednak to opowieść o nieprzepracowanych wspomnieniach i przeżyciach. W powieści bywa lirycznie, a powagę opowieści „rozminowuje” postać z tła czyli sąsiadka Józefina.
Jasne, że autor dla potrzeb książki nieco podkolorował świat, ale ja w tym wypadku nie wznoszę sprzeciwu. Kibicowałam całej trójce w ich zmaganiach, cieszyłam się pięknem opowieści i z niecierpliwością czekam na film. Rokuje całkiem dobrze, bo zestaw twórców ekranizacji bardzo sobie cenię.
Małecki Jakub. Święto ognia. Sine Qua Non, 2021
Lektorzy: Aleksandra Hamkało, Adam Woronowicz, Paulina Pytlak