To pierwsza książka Jakuba Ćwieka, którą przeczytałam, a w zasadzie przesłuchałam. Przeczytał ją Filip Kosior i to jeden z tych lektorów, którzy mogliby mi czytać książkę telefoniczną ( jakby jeszcze takie były) i też bym z uwagą wysłuchała. Książka podobno jest mało reprezentatywna dla tego autora i podobno najbardziej osobista. Tego pierwszego nie jestem w stanie zweryfikować, to drugie może być bardzo prawdopodobne. Ebook i audiobook dostępne są w akcji Czytaj PL 2020.
Przyglądając się biografii Jakuba Ćwieka nietrudno znaleźć punkty styczne z lekturą. Bohaterowie w roku 1997 byli równolatkami autora, a miejsce akcji umieścił w Głuchołazach, z których pochodzi. To też opowieść o dorastaniu, więc można podejrzewać, że i część tego procesu jest opisana z autopsji. Jakub Ćwiek pełnymi garściami czerpie z popkultury i to akurat niezależnie od wieku, płci czytelnika jest bardzo interesujące. Rówieśnicy autora odnajdą w tytułach piosenek, nazwach gier czy innych atrybutach z tego okresu kawałek swojego życiorysu, dla pozostałych będzie fragment obrazu tych czasów.
Historia, choć rzeczywiście zaczyna się jak powieść obyczajowa, powoli wraz z falą powodziową, która dociera do miasteczka, zmienia się, wzrasta w niej napięcie i coraz bardziej niepokoi. Autor stopniuje grozę sygnałami z zewnątrz: powodzią, kryminalną otoczką. To jednak tylko sztafaż do tego co się wydarzy. I raczej tylko uważny czytelnik, ktoś bardzo wrażliwy może przewidzieć jak akcja się potoczy. No chyba, że zepsuje sobie lekturę powieści czytając o niej informacje. Ja tego uniknęłam i wraz z czwórką chłopaków nieświadoma niczego, oczekiwałam na niespodziewane.
Jestem nieco starsza od autora i jego bohaterów, ale pamiętam mój strach o mojego wówczas chłopaka, a obecnie męża. Zawodowo był zaangażowany w rejonie powodzi. Nie była możliwa komunikacja taka jak teraz. Dla mnie ta powieść poza kilkoma wspomnieniami dotyczącymi kultury popularnej jest zapisem tego wydarzenia i uczuć, które mi wówczas towarzyszyły. Sadzę, że przez niektórych może być odczytana podobnie, część czytelników skupi się na psychologicznych portretach nastolatków, a cześć podda się grozie opowieści. Wydaje się, że raczej nikt nie powinien być rozczarowany.
W pakiecie tegorocznej akcji jest jeszcze jedna książka o dorastaniu, małej społeczności i zbrodni w tle. Cukrówka i opowieść o niej jest bardziej oniryczna niż proza Ćwieka. Koloryt tych małych miast, postaci utrwalone przez autorów, opis rzeczywistości, procesy jakie zachodziły w Polsce to powoli zapis historii, która znika z pamięci. Ciekawie jest obserwować utrwalanie na kartach powieści wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat przefiltrowanych przez wrażliwych twórców. Zastanawia mnie czy te książki przetrwają próbę czasu?
Ćwiek Jakub. Topiel. Marginesy, 2020
Lektor: Filip Kosior