Książka, która wypełnia puste kartki wspomnień mieszkańców powojennych Mazur. Ludzie różnych narodowości i z kilku stron Polski w jednym tyglu na trenie dawnych Prus Wschodnich. W drugiej części współczesne losy i rozterki potomków zamieszkujących te okolice. Wszystko to brzmi jak świetny pomysł na powieść i taki jest, z kilkoma zastrzeżeniami.
Najpierw o współczesnej opowieści. Po ostatnich moich spotkaniach literackich z kart różnych lektur wyłania mi się obraz rozedrganych emocjonalnie, niedojrzałych i zachowujących się jak nastolatkowie, urodzonych w latach osiemdziesiątych lub dekadę później, bohaterów. Zaczyna mnie to zjawisko niepokoić. Nie wiem czy twórcy nie mają pomysłu na swoich rówieśników czy oni rzeczywiście tacy są? Podobnie jest w „Toni”. Wątek, w którym Alicja roztkliwia się nad swoją mało stabilną sytuacją życiową i uczuciową oraz jego sentymentalny finał jest raczej z innej bajki niż pozostałe historie. Te za to są „pełnokrwiste” i dają wyobrażenie o talencie autorki.
Najbardziej interesujące dla mnie były fragmenty dotyczące współegzystowania mieszkańców o różnej tożsamości w powojennej rzeczywistości. Babka Alicji i matka Wolfa Janka, prawdopodobnie była Karaimką z Litwy. Jej drogę w okolice Kętrzyna poznajemy epizodami. Dużo więcej uwagi autorka poświeciła Maxowi, który jest Niemcem pochodzącym z Prus. Opisuje jego pobyt w Königsbergu i jak hitlerowska machina propagandowa działa na niego, jego ukochaną Godrun i znajomych lekarzy, z którymi pracował. Widać, że Szatrawska odrobiła lekcję z historii społecznej Trzeciej Rzeszy. Te fragmenty wzbogacone o dylematy związane z mezaliansem pary kochanków, brakiem przyzwolenia Godrun na traktowanie jej jako maszyny do rodzenia żołnierzy oraz późniejsze oblężenie miasta to dość rzadki opis wojny z perspektywy Niemców. Gehenna przesiedleń i prześladowań na tych terenach dotyczyła zresztą wszystkich bez względu na narodowość. To też jest świetnie pokazane razem z chaosem tego okresu. Zamęt i strach to coś co towarzyszy bohaterom właściwie nieustannie.
Alicja i Wolf muszą zmierzyć się z sprzedażą domu, który jest ich dziedzictwem. W tym wypadku nie chodzi tylko o budynek, ale o tajemnice i wspomnienia, które są zawarte w jego murach. Trochę ich jest i nic w nich nie jest jednoznaczne. Janka mieszkała w tym domu z jego właścicielem, kalekim weteranem I wojny i był to szalenie trudny czas dla tej młodej dziewczyny. Imponuje jej dzielność i operatywność. Na tym tle życie jej wnuczki to blady cień silnej protoplastki.
To bardzo dobra saga rodzinna z poplątanymi życiorysami i wielką historią w tle. Dotyczy jednak zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w trudnych czasach. Posadowione jest w miejscach, w których wir powojennych wydarzeń mocno przemeblował nie tylko granice, ale też i życiorysy. Ja z drobnymi uwagami, jestem na tak.
Szatrawska Ishbel. Toń. Wydawnictwo Cyranka, 2023