Książka Huberta Klimko-Dobrzaneckiego, świetnie wpisała się w moje ostatnie lektury i zahaczyła o rejony, w których się czytelniczo poruszam coraz częściej.Ostatnio sięgam po literaturę faktu, najczęściej osadzoną w historii. „Złodzieje bzu” to jednak beletrystyka i to naprawdę dobra. W jej tle pokazane są zawirowania dziejowe, ale śledzimy je obserwując losy głównego bohatera.
Prawdą jest, że ludzie ” z poczuciem humoru podstawowym, albo niepełnym podstawowym” ( Wojciech Smarzowski) raczej po tą lekturę sięgać nie powinni. Kiepsko też może być odebrana przez tych, którzy nie lubią lapidarności języka i cenią sobie głębię opisu. Hubert Klimko-Dobrzanecki w pięknej kresowej balladzie przeplata osobistą historię Antka Baryckiego z opowieścią o kraju, którego granice zmieniane są na biurkach polityków. Nie ma w tej opowieści krzty patosu, a kresy to umowne pojęcie miejsca, które główny bohater opuszcza i do którego trafia.
Bardzo ciekawie pokazana jest droga awansu społecznego Antka. Ja miałam wrażenie, że w tej postaci zamknięte są życiorysy całego pokolenia. Niejednemu synowi chłopa, Polska Ludowa umożliwiła skończenie wyższej uczelni, a Antek potrafił w pełni wykorzystać to co mu ofiarował los i jeszcze to pomnożyć. Pierwsza część książki opowiada o dzieciństwie chłopca. Razem z rodzeństwem i rodzicami mieszkał w Galicji Wschodniej, niedaleko Lwowa. Społeczność wioski była wielonarodowościowa, ale przed wojną znacząco nie wpływało to na współmieszkańców. Nawet jednak kilkulatek potrafił zauważyć i opisać podskórne procesy, które zachodziły wśród sąsiadów. Symbolem tych zmian został tytułowy czarny bez. To, że pryzmatem w lekturze jest wrażliwość dziecka i to że taka jest konwencja książki, pozwala przebrnąć przez kolejne trudne fragmenty, które dotyczą pogromu. Ten filtr dziecięcy pozwala również na pokazanie mechanizmów, które zadziałały w 1943 roku. Sąsiedzka zbrodnia wpleciona w swobodny tok balladowej narracji wzbudziła grozę, ale książka nie skupia się jednak na rzezi. Jest opowieścią o życiu, które toczy się dalej. Kolejna jej część była dla mnie szczególnie interesująca, bo ostatnio ciekawią mnie losy, tych którzy doświadczali „wiecznego początku” Antek Barycki rzeczywiście może wejść do kanonu klasycznych postaci, których ten proces dotyczy. Część trzecia powieści to Antkowe oswojenie „Ziem Odzyskanych”, flirt z komunizmem po okres transformacji. Ponownie opisane jest głównie życie osobiste bohatera. Spora część opowieści dotyczy stosunków damsko – męskich głównego bohatera.
Książką rozczarują się również wielbiciele sag. Wszystkim jednak tym którzy lubią czytać o pogmatwanych losach jednostki na tle wielkiej historii, tym którzy lubią barwny język i czarny humor sprawi ona mnóstwo radości.
Klimko-Dobrzanecki Hubert. Złodzieje bzów. Noir sur Blanck, 2019