Już niejednokrotnie pisałam, że zdecydowanie szwedzka literatura dla dzieci to szczyt szczytów. I „Prezent dla Cebulki” utwierdza mnie w tym przekonaniu. Książka podzielona jest na dwadzieścia pięć rozdziałów do czytania w przedświąteczne grudniowe wieczory. Moim zdaniem lektura jest tak uniwersalna, że spokojnie można pochylić się nad nią również w każdym innym czasie.
To co ją wyróżnia to brak ckliwości, pudru i lukru, chociaż wzrusza. Główny bohater Stig zwany Cebulką jest kilkulatkiem zmagającym się z sporą ilością problemów. Radzi sobie z nimi w swój dziecięcy sposób, czasem zamykając się w sobie, czasem wzbudzając agresję. Nie ma w tej książeczce kryształowych dorosłych, ale są to postaci z krwi i kości z sporym bagażem doświadczeń. I nie ma w niej ściany, która oddziela te dwa światy. Mama Cebulki, Karl czy wychowawczyni to nie osobne, oddalone byty nie mające wpływu na mikrokosmos Stiga i jego kolegów. Wprost przeciwnie, wszystko się zazębia. Największym pragnieniem Cebulki jest dostać pod choinkę rower i tatę. Obydwa te marzenia są poza jego zasięgiem. Na rower nie stać jego mamy, a jego tata prawdopodobnie nie wie o jego istnieniu. O ile Stig sam sobie lub z pomocą nowego dorosłego przyjaciela Karla potrafi zracjonalizować problemy, to już zupełnie inaczej wygląda to w grupie rówieśniczej. Narracja poprowadzona jest z punktu widzenia kilkulatka i część jego kłopotów może bawić, ale z jego perspektywy wygląda to nieco inaczej. Powagę tej opowieści detonują zabawne sytuacje i to przeplecenie sprawia, że trudna opowieść nabiera lekkości. Mądra, ponadczasowa książka, która święta ma w tle, ale porusza w każdym czasie.
Nilsson Frida, Nilsson Thore Maria. Prezent dla Cebulki. Zakamarki, 2020
Tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk