Dawno już nie czytałam książki, która by mnie i rozbawiła i wzruszyła do łez. To zasadniczo powinno wystarczyć za całą recenzję, bo taki dublet bardzo rzadko mi się trafia. Przy czytaniu „Mężczyzny imieniem Ove” zdarzyło mi się i wybuchnąć głośno śmiechem i wytrzeć chusteczką oczy.
Nie wiem czy wszystkie powieściowe żarty są zabawne dla każdego czytelnika, ale sądzę że moich rówieśników, którzy mają w swoim otoczeniu lub znali mężczyzn pokroju Ovego, bawią najbardziej. Świetnie nakreślona sylwetka głównego bohatera jest kontrapunktem do powieściowych zdarzeń. To na kontraście pomiędzy „gburowatością” i „zrzędliwością” Ovego a jego 'kręgosłupem moralnym” zbudowany jest komizm sytuacyjny. Mężczyzna nie przepada za zmianami, a wraz z przybyciem na jego osiedle rodziny nowych sąsiadów stają się one nieuniknione. Każdy kolejny rozdział odsłania nam również pobudki postępowania głównego bohatera. Są w powieści również dwie świetne bohaterki tła czyli żona oraz nowo poznana kobieta o irańskich korzeniach. Autor porusza sporo problemów, ale chyba najważniejszy z nich to jak nie poddać się w obliczu samotności i poczuciu ogromnej straty.
Ja osobiście uważam, że niewielu jest bohaterów w literaturze ( proszę mnie poprawić, jeśli się mylę), którzy w taki sposób wyrażają emocje. Pewnie, że my kobiety kochamy jak nas się uwodzi słowem i spojrzeniem, ale stałość, determinacja, działanie to skała, na której zbudowane są uczucia Ovego.
Niezwykle ciepła, „otulająca” książka. Szorstki bohater o wielkim sercu. W gratisie dwie ekranizacje.
Backman Fredrik. Mężczyzna imieniem Ove. WAB, 2014
Tłumaczenie: Alicja Rosenau