Niełatwa książka i ja osobiście potraktowałam ją jako pewną kontynuację Grzesznego miasta. W ferworze przedwyborczych obietnic warto byłoby ją ustalić jako lekturę obowiązkową dla wszystkich kandydatów. Filip Springer zajął się problemem mieszkaniowym z perspektywy tych, którzy o własnym domu mogą pomarzyć. Genezę współczesnych problemów widzi w Dwudziestoleciu. Opis warszawskich problemów lokalowych jest spójny z tym co napisała we wspomnieniach Maria Rataj o Poznaniu. Autor sięga sto lat wstecz, ale brak systemowych rozwiązań widzi również współcześnie. Pisze o wizjonerskich planach WSM (ciekawy model szkoły RTBD działającej w spółdzielni). Zastanawia się dlaczego upadły TBS. Opisuje metody czyścicieli kamiennic, rozpacz kredytobiorców, wykorzystywanie sytuacji przez deweloperów. Trudna lektura, bo niezwykle łatwo ferować wyroki sprzed kominka we własnym domu. Tylko nawet przed tym kominkiem gardło ściska strach o losy tych, którzy mieli mniej szczęścia i dom dla nich nie jest „obywatelskim prawem”, ale albo go nie są w stanie posiadać, albo kredyt nie pozwala im normalnie funkcjonować. Literatura faktu, ale losy bohaterów jak najstraszliwszym thrillerze. Koniecznie!
Springer Filip. 13 pięter. Wydawnictwo Czarne, 2015
Moja ocena: 5/6