Zbliżają się święta, w perspektywie chwila oddechu, a mój organizm jakby wiedział, że to ten moment, kiedy może przyjąć jakieś wirusy. W ten sposób zamiast wpaść w szał przygotowań do Świąt, w chwilach, gdy nie lewitowałam oddałam się lekturze. 1968. Czasy nadchodzą nowe Ewy Winnickiej i Cezarego Łazarewicza sprawdził się w chorobie świetnie.Ta data to rzeczywiście rok bardzo ciekawy i rok przełomu. Książka podzielona jest na dwanaście miesięcy i do każdego z nich przypisany jest osobny reportaż. Autorzy podobnie jak już kiedyś Magdalena Grzebałkowska w opowieści o roku 1945, przy każdym miesiącu zacytowali fragmenty z prasy. Nowością były fragmenty z dzienników literatów (Mrożka, Iwaszkiewicza, Kisielewskiego). Te teksty były przeciwwagą do nowomowy prezentowanej w cytatach prasowych. No może poza wspomnieniami Iwaszkiewicza, z których wyłania się raczej konformistyczny wizerunek pisarza. To jednak tylko drobiazgi i trzeba by konfrontacji z pozostałymi dziennikami twórców, by można postawić jakieś tezy. Książka nie opowiada tylko o wydarzeniach w Polsce. Jest o 16-latku z Francji, który chciał w swoim kraju „dyktatury proletariatu, krwawej rewolucji. I żeby w końcu się udała, a nie wykoleiła i pobłądziła jak w Związku Radzieckim”. W momencie gdy Romain Goupil wyrywa z bruku kamień, by walczyć o koedukacyjną szkołę, Leszek Ciborowski planuje jak przepłynąć bezpiecznie Bałtyk kutrem przemycając do Danii wieloosobową rodzinę. Polacy żydowskiego pochodzenia zastanawiają się dlaczego muszą opuścić ojczyznę, a The Beatles wydaje najlepszą płytę w swojej karierze. Roman Polański ściąga do Kalifornii Krzysztofa Komedę, który tworzy muzykę do Dziecka Rosemary. W Polsce na chwilę pojawia się para amerykańskich nastolatków, którzy pomimo, że sami do końca nie wiedzą o co chodzi w ruchu hipisowskim próbują przenieść tę ideę do komunistycznej Polski. Tym czasem Breżniew z pomocą wojsk sprzymierzonych najeżdża Czechosłowację. Mieszkańcy Drezdenka w czynie społecznym malują elewacje domów, a Janusz Szpotański wyśpiewuje fragmenty prześmiewczej opery narodowej Cisi i Gęgacze. To tylko część reportaży, które składają się na ten zbiór. To ciekawa próba przekroju wydarzeń roku 1968 z różnych perspektyw. Polecam, dla mnie szczególnie interesujące były przemyślenia Romaina Goupila. Każda opowieść pozwala lepiej poznać świat sprzed pięćdziesięciu lat. Świątecznie można dopytać bliskich o ich wspomnienia o tym roku.
Winnicka Ewa, Łazarewicz Cezary: 1968. Czasy nadchodzą nowe. Wydawnictwo Agora, 2018
Moja ocena: 5/6