Zabłądziłam ostatnio kilka razy do Kraju Basków, to pomyślałam sobie, że może dobrze kontynuować tę podróż. Miało być nieco lżej i mniej mrocznie. Raczej nie było, bo kryminały Dolores Redondo, pomimo że to literatura popularna, niezbyt nastrojem odbiegają od tego co związanego z tym rejonem ostatnio czytałam.
„Kształt serca” to zresztą książka, która tylko momentami wraca we wspomnieniach głównej bohaterki do jej baskijskiej rodzinnej miejscowości. Akcja powieści toczy się wielotorowo w 2005 roku w czasie huraganu Kathrina w Luizjanie, w Nowym Orleanie. Amaia Salazar w ramach wymiany dla funkcjonariuszy w Akademii FBI (Quantico, Wirginia) prowadzonego przez najsłynniejszego agenta FBI Aluisius’a Dupree’go uczestniczy w śledztwie. Pomimo młodego wieku przez swoich amerykańskich przełożonych postrzegana jest jako błyskotliwa policjantka z niezłą smykałką do profilowania. Wykorzystuje te umiejętności w poszukiwaniach „Kompozytora”, seryjnego mordercy. Równocześnie Dupree ma zamiar rozwiązać inną zagadkę z przeszłości. Do tego wszystkiego co jakiś czas bohaterka wraca do traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Wszystko to z huraganem w tle, z odniesieniami do voodoo i wierzeń baskijskich.
Sporo jak na jedną lekturę. Wszyscy ci, którzy uwielbiają wywody na temat meandrów psychiki seryjnych morderców powinni być niebywale usatysfakcjonowani. Ja się nieco wymęczyłam, chociaż muszę przyznać, że autorka nieźle panowała nad tą wielotorową opowieścią. Ja jednak najbardziej zaintrygowana byłam „baskijską częścią”. Wynikało to zapewne z tego, że znałam już nieco wydarzenia, które były przyczyną traumy głównej bohaterki i nadal one były dla mnie intrygujące. „Kształt serca” to prequel do serii thrillerów „Dolina Baztán”, można też obejrzeć ekranizacje tego cyklu. W tej części bohaterami są też mieszkańcy Nowego Orleanu zmagający się z szalejącym żywiołem. I to jest kolejny argument, żeby jednak po tę obszerną lekturę sięgnąć. Ja szukając śladów baskijskich otrzymałam dawkę informacji o południu Stanów Zjednoczonych. Niespodziewane, ale wartościowe.
Nie jestem zachwycona tą książką, momentami nawet zastanawiałam się czy jej nie porzucić. W ogólnym rozrachunku, nie żałuję. Amaia nieco mnie „usidliła”, jestem pod wrażeniem jej inteligencji. „Kształt serca” wpisuje się też w dyskusję o dyskryminacji nie tylko Afroamerykanów, mieszkańców Luizjany, ale i kobiet w szeregach policji. Wątków pobocznych i głównych jest zresztą tyle, że można by z nich napisać kilka powieści. To i wada i zaleta. Wszystko zależy czego oczekujemy. Pozostaje to sprawdzić.
Redondo Dolores. Kształt serca. Mova, 2020
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych