Pierwszą cześć opowieści o Grecji przesłuchałam stosunkowo niedawno przeczytaną przez autora i to samo w sobie było ciekawym doświadczeniem. Kolejna część dyptyku to pokłosie moich krótkich greckich wakacji i mojej ciekawości ludzi, którzy mnie goszczą.
Tak jak i w poprzednim reportażu obraz Grecji mocno odbiega od zdjęć w folderach reklamowych i tak jak wcześniej autor przeplata opowieść osobistymi historiami związanymi z jego greckimi korzeniami. Czasem przebija się w tych wspomnieniach smutek dotyczący relacji ojciec syn, czasem dowiadujemy się mnóstwa ciekawostek o kraju i jego zwyczajach. Generalnie jest to jednak reportaż o współczesnym państwie z kryzysem migracyjnym, z obywatelami zapatrzonymi w prawą stronę. Sturis sporą część książki poświęca na rozliczenie faszyzującej partii „Złoty Świt’. Książka uwiera, nie jest łatwą i przyjemną lekturą. Czasem miałam wrażenie, że zbyt zero jedynkowa, ale ludziom mojego pokroju, którzy niekoniecznie regularnie śledzą wydarzenia na świecie, może porządkować informacje.
W tej opowieści nie pojawiają się turkusowe plaże, drinki z palemką raczej walają się śmieci na ulicach i przedmieściach Aten. Obraz Grecji przedstawiony w „Zachodzie słońca na Santorini” to moim zdaniem fragment globalnego trendu i greckie problemy mają wymiar uniwersalny. Dobrze wiedzieć jak radzą sobie inni.
Ja autorowi dziękuję za sporą dawkę wiedzy i informację o pysznym winie zamieszczoną w finale reportażu. Sprawdzone.
Sturis Dionisios. Zachód słońca na Santorini. Ciemniejsza strona Grecji. Wydawnictwo Poznańskie, 2021
Seria: Seria reporterska