Kolejna powieść młodzieżowa. Tym razem z polecenia zachwyconej nią piętnastolatki. Pomysł nie całkiem nowy, ale nieco zmodyfikowany. A codziennie budzi się w ciele innego rówieśnika. Przeżywa dzień przynależny osobie, w której ciele się znajduje i o północy ponownie wskakuje w inne buty. Tak niezmiennie od szesnastu lat do momentu poznania Rhiannon. Zakochuje się i to nieco komplikuje jego zasadę o nie mieszaniu w życiu swoich pożyczonych na dobę „dawców”. Cała intryga nieco skomplikowana, ale problem, którego dotyczy powieść uniwersalny. Trochę to jak z The Voicem. Kochamy uczestników programu za to jak śpiewają, a nie za to jak wyglądają. No ale tak różowo (bez żadnych aluzji do ostatniej edycji) jest do momentu odwrócenia się foteli trenerów. Później show rządzi się innymi regułami. Bohaterowie Levithana próbują wcielić w życie zasadę, że wygląd partnera to nie wszystko. Liczy się uczucie. To oczywiście lekkie uproszczenie. A nie przynależy do żadnego miejsca, nie jest związany z żadnym człowiekiem i to chyba okazuje się największym problemem do pokonania. Jak się potoczyła ta nietypowa historia trzeba sprawdzić. Bez większego spojlerowania mogę napisać, że A kocha ponadczasowo i bezinteresownie. Sądząc po reakcjach czytelniczek lektura dla niepoprawnych romantyczek. Uwaga kontynuacja z punktu widzenia Rhiannon.
Levithan David. Każdego dnia. Wydawnictwo Dolnośląskie, 2016
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Moja ocena: 4/6