Okładka ma znaczenie. W tym wypadku pewnie nie zainteresowałabym się lekturą, gdyby nie dwójka samotnych ludzi patrząca na ocean, będąca wstępem do opowieści. Obrazy Edwarda Hoppera, przynajmniej u mnie, a sądząc po popularności i pewnie u innych, aż proszą o dopisanie do nich historii. „Sea Watchers” posłużył za kanwę powieści Christine Dwyer Hickey. Jej literacka impresja dotyczy małżeństwa Hopperów oraz ich przyjaźni z dwoma chłopcami.
Książka w warstwie fabularnej oferuje niezbyt wiele. Powolne, leniwe dni letników, sąsiadów artystycznej pary, przyjęcie wieńczące te wakacje czyli fragment rzeczywistości bogatych Amerykanów lat pięćdziesiątych poprzedniego stulecia. Autorka skupia się na emocjach bohaterów. W centrum jej uwagi jest rozgoryczona życiem, aspirująca do bycia zauważoną nie tylko jako twórca, ale również kobieta, Jo. Skupia się też na starzejącym się, schorowanym i szukającym weny malarzu i chłopcach. Jednym osieroconym przez ojca, który zginął na froncie, i drugim prawdopodobnie niemiecką sierotą wojenną. To osobne satelity, których losy splatają się w wakacyjnej scenerii Cape Cod.
Nieśpieszna narracja, wręcz nuda, niekoniecznie zafascynują każdego. Ja trochę się męczyłam obserwując trudny związek Edwarda i Jo. Nieco bardziej zaintrygowały mnie losy Michaela, które były pełne niedopowiedzeń. Książka smutna, przygnębiająca jak postaci z okładki. Można jednak przy tej lekturze poszukać obrazów, które towarzyszyły autorce przy pisaniu i to wartość dodana do czytania. Ja tak zrobiłam i szczerze mówiąc było to bardziej fascynujące niż opowieść. Samotność, która wyziera z malarstwa Hoppera to też główny temat książki. Dla gotowych na takie wyzwania.
Dwyer Hickey Christine. Wąski pas lądu. Prószyński i spółka, 2021
Tłumaczenie: Magdalena Iwińska