Beata Szady: Wieczny początek. Warmia i Mazury

 To kolejna książka, po „Poniemieckim” ( ta sama seria Czarnego),  w której autorce  udało się zdążyć. Chodzi o to, że jeszcze mogła porozmawiać z świadkami wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, którzy znikając zabierają ze sobą swoje historie. Powstała równocześnie na tyle późno, że bohaterowie zdążyli często nabrać dystansu do wspomnień swoich i swoich bliskich. Kolejna ważna lektura pokazująca złożoność relacji międzyludzkich, kompendium informacji o rejonach kojarzonych głównie z wakacjami oraz opowieść o „klątwie wiecznego początku”.

Beata Szady  skupiła się głównie na ostatnich stu latach, a jej opowieść dotyczy Warmii i Mazur. Ci co wiecznie zaczynali to byli nie tylko osadnicy z różnych rejonów Polski, którzy docierają tu po wojnie. To też wysiedleni stąd Niemcy, Mazurzy czy Warmiacy zaczynający nowe życie  daleko od małej ojczyzny. Autorka dociekliwie (ale cierpliwie) odtwarzając losy swoich bohaterów pokazuje mozaikę, która składa się na współczesny i historyczny  obraz regionu. Nie ucieka całkowicie w przeszłość pisząc reportaże o ludziach z pasją, którzy próbują na nowo budować tożsamość regionalną, o ludziach, którzy rozbierają ostatnie świadectwa kultury materialnej czy o przejmowaniu kościołów ewangelickich przez katolików. Sama przyznaje, że  dotarcie do rozmówców łatwiejsze było między innymi dlatego, że pokonywała kilometry warmińskich i mazurskich dróg na rowerze. Mieszkańcy postrzegali ją jako „tą na rowerze” co skracało  dystans i być może dzięki temu mamy utrwalonych kilka fascynujących opowieści.

Wszystkie historie napisane są bez oceniania, stygmatyzowania. Beata Szady ma lekkie pióro i książkę czyta się błyskawicznie. Już kilkakrotnie pisałam, że fascynuje mnie pogranicze z całą jego złożonością. Warmia i Mazury to szczególne miejsce. Tutaj, nie jak na Ziemiach Odzyskanych, losy ludzi zamieszkujących te tereny mocno się splatają. Na Dolnym Śląsku osadnicy najczęściej wchodzili do domów często z jeszcze ciepłą pierzyną, ale nie zastawali już raczej poprzednich mieszkańców. Tutaj często sąsiadowali ci co zostali i ci co przybyli. Ciekawe są głosy osób, które wyrażając radość z powstania tego zbioru reportaży, widzą w nim wyjaśnienia dotyczące tożsamości, koniec ciszy, która pokryła pytania o przeszłość. Sądzę, że największą zasługą autorki poza walorami czysto literackimi, jest próba uporządkowania, wyjaśnienia. No i konsekwentne podkreślanie, że Warmia i Mazury to odrębne krainy. Od pierwszego mojego pobytu na tych terenach intrygowała mnie historia tych ziem, Beata Szady dała mi odpowiedzi na kilka pytań. Ciekawa jest również lektura bibliografii, polecam jej nie pomijać. 

 

Szady Beata. Wieczny początek. Warmia i Mazury. Wydawnictwo Czarne, 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *