O mojej słabości do książek Barbary Kosmowskiej Państwo na bieżąco śledzący mój blog już dawno wiedzą. Ukrainka jest kolejną pozycją, która potwierdziła, że ta sympatia nie bierze się z niczego.Tym razem autorka pokazując losy kilku postaci na pierwszym planie posadowiła młodą dziewczynę z Ukrainy, która znalazła się w Polsce głównie z powodu swojego chłopaka. Mykoła mieszka i pracuje w Warszawie. Jest muzykiem, który poza pracą w pizzerii z zaangażowaniem oddaje się swojej pasji. Ukraince marzenia o lepszym życiu pozwalają znosić wszelkie niedogodności oraz upokorzenia. Autorka przez pryzmat osób i miejsc związanych z Iwanką przedstawia przekrój i sposób myślenia bohaterów. W wielu przypadkach nie jest to laurka, ale podsumowanie raczej kiepskich wizerunków postaci. Mnóstwo trafnych spostrzeżeń, piękny poetycki język i interesująca historia to walory tej lektury. Po jej przeczytaniu nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że Kosmowska jest jedną z lepszych polskich pisarek, które tak świetnie portretują prowincję. Druga refleksja dotyczyła oczywiście ukraińskiej emigracji zarobkowej. To nie jest najważniejszy wątek tej książki. Są nimi raczej perypetie uczuciowe głównej bohaterki.Tym niemniej nie trudno się zgodzić z opinią z okładki książki, że ta powieść mówi dużo więcej na ten temat niż niejeden raport. Jakoś tak robi się smutno, że my jako społeczeństwo czujemy taką pogardę wobec ludzi, którzy chcą polepszyć swój los. Szczególnie, że sami nadal jeździmy do bogatszych krajów, często wykonując prace poniżej naszych kwalifikacji oraz takie, których nie chcą podjąć się ich mieszkańcy. Gorzkie. Książka ma swoje niedoskonałości. Postaci są nieco przerysowane i schematyczne, ale zmusza do pochylenia się nad tymi w nieco gorszym położeniu. Bezcenne.
Kosmowska Barbara.Ukrainka. WAB, 2013
Moja ocena: 5/6