Jak zawsze, gdy zaczynam czytać książkę, o której głośno, która jest nagradzana, czuję niepokój czy i ja poczuję magię i to „coś” co zauroczyło innych. Annie Ernaux za „odwagę i przenikliwość, z jaką odkrywa korzenie, wyobcowanie i zbiorowe ograniczenia osobistej pamięci” otrzymała w zeszłym roku literackiego Nobla. W Polsce do tej pory wyszły dwie jej książki. Pewnie sięgnęłabym po „Lata” znacznie później, gdy opadłby „pył bitewny”, ale zmobilizował mnie DKK i rekomendacja nieco starszej koleżanki z Klubu.
Najpierw o tym, że czuję ogromny żal, że nie ma takiej książki posadowionej w polskich realiach ( być może nie znam). Annie Ernaux napisała autobiografię, która portretuje całe pokolenie. Oczywiście przy takich lekturach trudno uciec od powiązań z naszym życiem. Ta opowieść jest również o mnie. Nie ma najmniejszego znaczenia, że autorka jest kilkadziesiąt lat starsza niż ja. Jej doświadczenia są moimi, jej wspomnienia są mi bliskie i jej postrzeganie rzeczywistości często podobne jest do tego jak ja myślę o świecie. Równocześnie jestem świadoma, że gdybym poprosiła o przeczytanie tej książki moją teściową, rówieśniczkę autorki, nie identyfikowałaby się z jej przemyśleniami. Może się mylę, ale właśnie to przesunięcie czasowe to dystans, który dzieli polskie społeczeństwo od francuskiego w procesach jakie zachodziły.
Cała intymna, osobista opowieść o wchodzeniu w dorosłość, o relacjach z mężczyznami, o macierzyństwie, o byciu dzieckiem swoich rodziców i rodzinie to ta uniwersalna cześć książki. Dla mnie bezcenna, bo jednak nadal literackimi autobiografiami rządzą faceci. Kobiecy punkt widzenia i do tego chyba bez większej autocenzury to rzadkość. Całe tło historyczne i społeczne jest ciekawe, ale większość wydarzeń, o których autorka pisze to francuska polityka i kultura. Okazuje jednak, się że światowe informacje mają podobne pole rażenia nad Wisłą, jak w kraju autorki. Jesteśmy jednak globalną wioską. Te fragmenty ( poza wydarzeniami spoza Francji) z przyczyn oczywistych były dla mnie najmniej interesujące.
Intrygujące były dwa zabiegi Annie Ernaux. Jeden to obrazy spod przymrużonych powiek, czyli stop klatki wspomnień i kolejny, analiza kilku zdjęć z przeszłości z detalami, szczegółami dotyczącymi czasu, miejsca i wyglądu ludzi z tych fotografii.
Nie wiem czy to jest szalenie odkrywcza literatura, dla mnie fascynująca ze względu na wspomnianą już zbieżność kobiecych biografii. Annie Ernaux udało się ubrać w słowa tego co nie zawsze potrafimy wyartykułować, utrwalić momenty, drobiazgi, które tak szybko znikają z naszej rzeczywistości. Ja jestem na tak i szalenie jestem ciekawa opinii Waszych oraz moich koleżanek i kolegów z DKK.
Ernaux Annie. Lata. Czarne, 2022
Tłumaczenie: Krzysztof Jarosz, Magdalena Budzińska