Monumentalna i mrówcza praca autorki zaprocentowała książką, której bliżej do pracy naukowej niż literatury. I jak na naukowczynię przystało autorka solidnie podparła swoje wnioski tekstami źródłowymi, wspomnieniami, pamiętnikami, dziennikami. Podstawą tej lektury są jednak wywiady i to one dają „ludzką twarz” tej opowieści. Temat dla mnie intrygujący, więc wszelkie niedogodności związane z przebijaniem się przez setki przypisów, długą listę pozycji w bibliografii oraz kilka stron indeksów warte były tego wysiłku.
Moja wiedza na temat reformy rolnej to sporo obiegowych opinii, kilka spostrzeżeń z moich wypraw po Polsce i trochę wzmianek z literatury wspomnieniowej. Generalnie jest ona podobna do pierwszych doświadczeń autorki w temacie, które ją zdopingowały do napisania tak obszernej monografii. Ta „pigułka” brzmi mniej więcej tak:” Dawno temu we wsi żył dziedzic, który nie był zły; dziedzica wygonili komuniści; potem dziedzicowe pole podzielono między chłopów, a we dworze urządzono szkołę; szkoła przestała działać kilkanaście lat temu i budynek zaczął popadać w ruinę; całkiem niedawno zaś kupił go nowy prywatny właściciel, ale remontu nie zrobił, postawił tylko nowe ogrodzenie. Dwór niszczał dalej”. Anna Wylegała głównym polem badawczym w swojej książce uczyniła to jak chłopi odnieśli się do reformy rolnej i jak dalekosiężne są reperkusje wydarzeń sprzed prawie osiemdziesięciu lat.
Jej badania terenowe będące podstawą tej pracy toczyły się na Kielecczyźnie. Ten wycinek dał obraz całokształtu, chociaż ja osobiście bardzo żałuję, że wywiady te nie były przeprowadzone w Wielkopolsce. Wybór regionu miał swoje naukowe uzasadnienie. Autorka to badaczka społeczna i to właśnie zagadnienia dotyczące zmian społecznych były w centrum jej uwagi. Generalnie uszczegółowione opowieści dotyczące kilkunastu miejscowości dały pełen obraz procesów, które zachodziły na wsi po reformie rolnej. I rzeczywiście o ile głos ziemian był dla mnie słyszalny, to część informacji dotyczących tych wydarzeń z punktu widzenia chłopów czy wykonawców parcelacji była mi całkowicie nieznana. Przemiany wsi, mechanizmy dzielenia ziemi to były dla mnie hasła, które autorka wypełniła treścią. Wiedza o stosunkach mieszkańców wsi do ziemian, ich powojennym współegzystowaniu, losach pałaców i dworów okazała się szalenie frapująca. Wiem, że nie jest to książka dla każdego, ale dla historycznych „frików” to lektura obowiązkowa.
Wylegała Anna. Był dwór, nie ma dworu. Reforma rolna w Polsce. Wydawnictwo Czarne, 2021