„Finalistka” trafiła właśnie do mojego tegorocznego topu. Przemyślenia, refleksje autorki to również moje kobiece doświadczenie i trudno mi się nie identyfikować z tym co napisała. Po poprzednich częściach cyklu wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać, wiedziałam że książka będzie dobra literacko, że będzie monologiem wewnętrznym i będzie poruszała ważkie sprawy. Nie przewidziałam jednak, że intymność tej prozy dotknie moich zakończeń nerwowych w takim stopniu. Ostatnio niewielu lekturom się to udaje, więc chapeau bas.
„Finalistka” to refleksje kobiety jak to ładnie się określa, w „smudze cienia”. Już wie, że sporo za nią i zdaje sobie sprawę, że droga przed nią raczej brukowana chorobami, odejściem bliskich, kłopotami związanymi z menopauzą. Książka byłaby pewnie nie do przebrnięcia, gdyby nie spory dystans bohaterki do siebie, pewna czułość w opowieści i duża dawka autorefleksji. Autorka ma swoje korzenie w poezji i świetnie się czyta te jej wynurzenia między innymi ze względu na środki artystyczne, którymi się posługuje. „Finalistka” jest tak skonstruowana, że czytelnik wypełnia luki w opowieści, rezonuje z nią i dopełnia ją swoją historią. Jest to powieść o codzienności z całą jej szarością i trudami, ale czasem jeden obraz spod zmrużonych powiek, wnikliwa obserwacja czy przebłysk wspomnienia tworzą wielowarstwową, niejednoznaczną, często liryczną opowieść o przemijaniu. Mozaika, która składa się na portret Hanny, kobiety doświadczonej nieudanym małżeństwem, płomiennym romansem, macierzyństwem, posadowionej w konkretnej scenografii końca dwudziestego wieku i mierzącej się współcześnie z starzeniem się, to lustro niejednej z nas. Wrażliwość autorki i jej kunszt literacki dały przestrzeń dla porównań jej historii intymnej z innymi kobiecymi biografiami. Wyjątkowa interakcja.
Szalenie podoba mi się również okładka książki, czyli obraz Rafała Olbińskiego. Wydaje mi się, że do „Finalistki” nawiązuje nowa książka dwóch fantastycznych reportażystek Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej: „Jak się starzeć bez godności”. Czekam na nią z niecierpliwością, bo podobnie jak opowieść o Hannie zapowiada się, że „oswoi” nieuniknione.
Starzeję się razem z tą książką. Mija czas, piszę, mija czas, piszę. Umierają moi bliscy, piszę przechodzę choroby, które próbują mnie zabić, piszę. Kocham, przestaję kochać, znów kocham, piszę. Nie chcę pisać, gardzę pisaniem, piszę. Nie lubię swojego kraju i ludzi, którzy nim rządzą, mówią tym samym językiem, piszę w tym języku.
Dzieci umierają każdego roku, najpierw w niemowlęctwie, potem jako kilkulatki, potem jak mają czternaście-piętnaście lat ( wtedy znikają, krzycząc: ” Nienawidzę cię!”). Potem jeszcze chwilę są takie wyraziste, żywe, znów ci obiecują, że będą cudowne, ale po maturze już ich nie ma i nigdy więcej ich nie spotkasz…To banał, wiem, ale banał przeżywany osobiście staje się jedyny w swoim rodzaju.
Janko Anna. Finalistka. Wydawnictwo Literackie, 2021