Jakoś tak ostatnio krążę czytelniczo w bardzo podobnych rejonach. Kupując Hanę nie bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać po jednej z najbardziej nagradzanych czeskich książek ostatniego okresu. Nie przeczytałam żadnej recenzji, pewnie była zachwalana na jakimś forum czytelniczym i to wystarczyło. I bardzo dobrze, ponieważ zmęczona tematyką około wojenną prawdopodobnie bym po nią nie sięgnęła. I fantastycznie się stało, bo książka bezgranicznie smutna, ale niezwykła.
Nie zdradzę zbyt wiele, jak napiszę że otwarciem powieści jest epidemia.To teraz bardzo aktualne, więc zanurzenie się w fikcji literackiej, która tak mocno koreluje z obecną rzeczywistością, było kolejnym nieoczekiwanym przeżyciem. Historia rozpoczyna się na początku lat pięćdziesiątych opowieścią Miry, która trafia pod opiekę ciotki Hany, dziwnej i wycofanej. Powoli wyłania się tragiczna historia, która wyjaśnia dlaczego jej opiekunka jest tak obojętna wobec tego co dzieje się wokół. Wielogłos Miry, Hany i pozostałych bohaterów pozwala poznać opowieść z kilku punktów widzenia. Nie jest chronologicznie, zaczyna się od wynurzeń Miry z 1954 roku, ale wracamy jeszcze o dwadzieścia lat wstecz. W ten sposób wyjaśniona jest geneza wielu wydarzeń. Hana postrzegana przez córkę swojej siostry i otoczenie jako zaniedbana, schorowana dziwaczka, jawi się nam jako młoda dziewczyna. Jej rodzina ma żydowskie korzenie, ale nie przywiązuje do tego wagi. Okazuje się, że to w końcówce lat trzydziestych dwudziestego stulecia piętno, które skazuje na niebyt. To kolejna powieść, która pokazuje, że bycie obojętnym wobec wydarzeń prowadzi do tragedii. Dzieje się to powoli w codzienności młodej zakochanej dziewczyny i jej bliskich. Kilka niefortunnych decyzji determinuje ich los. Nie trudno się domyślić jakie traumatyczne wydarzenia położyły się cieniem na dalszym życiu Hany.
Jest smutno, bo to opowieść o doświadczeniu Holokaustu. Jest to historia, która zbudowana jest z emocji i niedopowiedzeń. Chyba najbardziej wzruszającym momentem jest fragment, kiedy Hana czeka na Mirę w jej trzynaste urodziny. Nie wypowiada wówczas ani jednego słowa, ale wiemy, że dziewczynka staje się treścią jej życia. Książka, która zdecydowanie nie pozostawia obojętnym. Słuchałam dzisiaj Moniki Sznajderman. Autorka odpowiadała na pytania czytelników. Było bardzo interesująco, a przez chwilę w nawiązaniu do Fałszerzy pieprzu pani Monika poruszyła temat książek, które trywializują temat zagłady Żydów. Rzeczywiście bardzo popularne stały się powieści z Auschwitz w tytule. I ja przy tej okazji chcę napisać, że w ostatnim czasie pojawiło się nieco naprawdę fantastycznych, wartościowych lektur, które dotykają tego tematu. Wśród nich Hana, ale i Stramer czy wspomniani Fałszerze pieprzu. To nie tylko papka, ale prawdziwa literatura i nie wolno ich przegapić.
Mornštajnová Alena. Hana. Amaltea, 2019
Tłumaczenie:Tomasz Grabiński