W internetowych grupach czytelniczych są różne wyzwania. Książka Alejandro Zambry swobodnie mogłaby się mieścić pod hasłami: literatura inicjacyjna, rozliczeniowa; o byciu ojcem, poetą; rzadko czytanej literatury Ameryki Południowej, niewielkiego wydawnictwa, tłumaczonej z języka hiszpańskiego, poruszającej bezpruderyjnie tematy erotyczne i queer.
Trzeba się jednak uzbroić w sporo dobrej woli, żeby przebrnąć przez niektóre partie lektury. Mi szczególnie trudno było skupić się na fragmentach dotyczących poezji (chociaż jest wśród nich polski akcent). Generalnie ja potraktowałam powieść jako obraz mało znanego mi społeczeństwa chilijskiego. Wątek dotyczący ojcostwa Gonzalo był dla mnie bardziej przekonujący niż jego poetyckie rozterki.
Mamy opowieść opowiedzianą z kilku perspektyw. Dwie z nich to historie Gonzalo i jego pasierba Vincentego, Kolejne to opowieści kobiecych bohaterek. One wydają się nieco mniej uważne. Autor traktuje swoich bohaterów z dużą czułością i losy patchworkowej rodziny to uniwersalne dylematy rodziców, niezależne od stopnia pokrewieństwa. Mnie uwiodła chęć sprostania wyzwania bycia tatą przez Gonzala. Nieco mniej wiarygodne wydały mi się kobiece postaci. Przez całą powieść pomimo starań autora odczuwałam pewien brak równowagi w emocjach męskich i damskich. Jasne, że wynika to z faktu, że autor to mężczyzna i pewnie nieco z kultury tego rejonu świata. Panowie sporo odbiegali od wizerunku macho, a jednak momentami trudno było mi odciąć się od takich skojarzeń. Przydaje się przy ich różnych rozterkach i dylematach poczucie humoru.
Książka zmieściłaby się również w kategorii lektur o literaturze. Dygresje pisarskie, poetyckie czytelniejsze są oczywiści ponownie dla kręgu kulturowego tego rejonu świata, ale sadzę że i co bardziej oczytani czytelnicy odnajdą się w tej zabawie literackiej.
To była powieść spoza mojej sfery komfortu i to poza wszystkimi innymi rzeczami o których napisałam, było najciekawszym doświadczeniem. Książka ma też świetną okładkę. Sprawdzajcie.
– Ale nawet gdybyś je układał według rodzaju męskiego i żeńskiego, to i tak nie miałoby sensu – stwierdza Mirko – bo masz wyłącznie książki napisane przez mężczyzn.
– Kiedyś kobiety nie miały szans na publikację swoich książek, na szczęście się to zmieniło – odpowiada Gonzalo. – Myślę, że we wszystkich prywatnych bibliotekach jest tak samo. Nawet w bibliotekach czytelniczek.
Może to dziwne, ale tak właśnie ma z powieściami i generalnie z prozą: pamięta pojedyncze zdania, konkretne sceny, przede wszystkim zaś klimat, do tego stopnia, że gdyby musiał powiedzieć coś o tych książkach, brzmiałoby tak mgliście i niepewnie, jakby opowiadał jakiś sen.
Zambra Alejandro. Chilijski poeta. Wydawnictwo Filtry, 2022
Tłumaczenie: Carlos Marrodán Casas