Kilka lat temu w Trójce, w Radiowym Domu Kultury usłyszałam o dziewczynie, która realizuje interesujący projekt. Jeździ wzdłuż wschodniej granicy, robi ludziom zdjęcia w zamian oczekując jedynie rozmowy, ewentualnie czegoś do zjedzenia. Pomyślałam świetny pomysł na poznanie ludzi i posłuchanie ich historii. Właśnie jestem po lekturze zapisków z tej i innych wypraw Agnieszki Pajączkowskiej i bardzo się cieszę, że mogłam je przeczytać.
Autorka tak pisze o tym co udokumentowała: głównie słuchałam, doświadczając tego, jak te spotkania, sytuacje i miejsca zmieniają moje wyobrażenia: miedzy innymi o pograniczu, wsi, fotografii, sensie podróżowania, powojennej historii i jej współczesnych śladach. Ja czytając książkę podobnie jak Agnieszka Pajączkowska miałam rożne refleksje na temat rzeczywistości, która utrwaliła. Ten reportaż, ponieważ ma źródło w fotografii, zatrzymuje w kadrach chwile, które odtworzone po czasie, czytane fragmentami lub w całości dają obraz (oczywiście subiektywny) odwiedzonych miejsc i ludzi. Na zrobienie zdjęcia przez reporterkę zgadzała się pewna grupa rozmówców. Chyba ich wspólnym mianownikiem była”osobność”, często samotność, starość. Większość podróży toczyła się na pograniczu i to nie tylko tym z mapy. Dobrze było zderzyć myślenie o wschodniej ścianie czy Dolnym Śląsku z tym co zaobserwowała autorka. Często zresztą te obserwacje odbiegały od stereotypów. Agnieszka Pajączkowska zrobiła jeszcze jedną świetną rzecz. Napisała o świecie, który na naszych oczach znika. Doświadczała zresztą tego udając się po raz kolejny w odwiedzone wcześniej miejsca. Jej opowieść jest zazwyczaj delikatna, chociaż momentami czuje się, że reportaż napisany jest z perspektywy dziewczyny z miasta. Warto jednak na chwilę przenieść się na kresy widziane oczyma autorki i obejrzeć portrety ludzi tam spotkanych. Otwiera to na świat i pozwala lepiej zrozumieć rzeczywistość, która nas otacza.
koniecznie trzeba zajrzeć na stronę projektu
Pajączkowska Agnieszka. Wędrowny Zakład Fotograficzny. Czarne, 2019
Seria: Poza serią