Podejrzewam, że każdy z nas ma w zanadrzu przynajmniej jedną opowieść podobną do tych, które znalazły się w zbiorze Agaty Romaniuk. Ja również. Moja to o teściowej koleżanki. Pani wyszła dość młodo za mąż za sporo starszego mężczyznę, urodziła trójkę dzieci i zanim się obejrzała, chłopcy wyfrunęli z domu. Mąż niestety przez kilka lat chorował i ona z ogromnym oddaniem opiekowała się mało „wdzięcznym” partnerem. Pan był wyjątkowo złośliwy, więc było jej zdecydowanie niełatwo. Gdy została wdową, w wieku mocno zaawansowanym, poznała pana H. Jej towarzysz był dość majętny i dzieci pana H. z obawy, że wdowa „dybie” na dobra doczesne, a nie na wdzięk, mądrość i urodę papy, nie zaakceptowały tego związku. Szczęśliwie „młodzi” mieli to w poważaniu i spędzili wspólnie kilka cudownych lat.
Ja tej opowieści słuchałam w odcinkach. W jednym moja ulubiona para seniorów udała się na egzotyczne wakacje, w drugim przepięknie urządzili sobie wspólne gniazdko, w kolejnym pan H. z bukietem kwiatów zapraszał ukochaną na uroczystą kolację. Mnóstwo lukru, którego nie cierpię, ale przy każdym spotkaniu niecierpliwie przepytywałam koleżankę o ich losy.
U Agaty Romaniuk lukru nie ma wcale, ale jest kilka fantastycznych historii. Ich wspólnym mianownikiem jest właśnie ta tytułowa późna miłość. Nie będę żadnej z nich streszczać, chociaż mam swoje ulubione. Każda z nich, co wręcz nieprawdopodobne, nie jest fikcją. Czytało się to fantastycznie. To taki literacki dowód, że życie nie kończy się po…Gdyby Wam przyszło do głowy w ramach walentynek przeczytać coś ckliwego, romantycznego, „kobiecego”, odrzućcie tę myśl i przeczytajcie „Krótko i szczęśliwie”.
Dla tych co czytali. Tak, Lusia jest jedną z moich ulubionych bohaterek.
Romaniuk Agata. Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości. Wydawnictwo Poznańskie, 2022