Po lekturze wojennej epopei Adriana Grzegorzewskiego jakoś tak mi się ubzdurało, że autor poza emigracyjną tęsknotą za krajem, nostalgią za ziemią przodków ma korzenie harcerskie i to harcerstwa „oświeconego” czyli ZHR. Etos harcerski, a właściwie szerzej patriotyzm to motyw przewodni obu książek. To beletrystyka, więc wątek miłosny powinien być motorem opowieści. Uczucie Swiety i Piotra to jednak raczej pretekst do pokazania tła historycznego. Autor kokardkę podarowaną przez główną bohaterkę ukochanemu „przewiózł” przez Wołyń, ośrodek szkolenia cichociemnych pod Londynem, ponownie Wołyń, Wilno, Lasy Kabackie i inne kompleksy leśne, okupowaną i powstańczą Warszawę. Opowieść zaczyna się pod Drohobyczem w ostatnie przedwojenne lato. W Bedryczanach poznajemy bohaterów, których losy śledzimy przez dwa tomy: Piotra Ochockiego. Swietę, Jegora, Martę i Witalija. Ta mała miejscowość jest soczewką skupiającą problemy rejonu. Sąsiadami są w niej Polacy i Ukraińcy i to niełatwe sąsiedztwo ma odzwierciedlenie w wydarzeniach powieściowych. Młodzi, Polak i Ukrainka zakochują się w sobie wbrew otoczeniu: ojcu Swiety Daniłowi aktywnemu działaczowi ukraińskiej organizacji nacjonalistycznej OUN, Jegorowi, watażce, mężczyźnie jej przeznaczonemu. Przez losy jednostek przetacza się wojna a Wołyń poza najazdem armii niemieckiej i radzieckiej toczy wewnętrzny konflikt. Adrian Grzegorzewski opisuje te wydarzenia w książce. Sądzę, że tych którzy są po lekturze książek dotyczących tego tematu (przy tej okazji ponownie polecam Sprawiedliwych zdrajców) lub oglądali Wołyń Wojciecha Smarzowskiego okropieństwa rzezi wołyńskiej nie zaskoczą, ale tych którzy niewiele o tym wiedzą Adrian Grzegorzewski do edukuje. Obie powieści zawierają zresztą sporą dawkę wiedzy historycznej i mogą służyć jako swego rodzaju przewodnik po czasach odległych, szczególnie dla średnio orientujących się w meandrach II wojny światowej. Autor przyznaje się, że poza kresowym pochodzeniem impulsem do napisania kontynuacji pierwszej części była słabość do powstania warszawskiego i jego bohaterów. Na kartach obu książek przeplatają się prawdziwe i literackie życiorysy. Ich wyłuskiwanie zresztą to też niezła zabawa. Ja przyznaję, że mnie lektura nie porwała. Doceniam jednak trud i pracę włożoną w napisanie Czasu tęsknoty i Czasu burzy. Sądzę, po reakcjach na forach czytelniczych (które zresztą zachęciły mnie do zarezerwowania tych pozycji w bibliotece), że książki znalazły i znajdą wiernych fanów. Ja pomimo nieco jednostronnej wersji konfliktu polsko – ukraińskiego cieszę się, że cykl powstał. Łatwiej śledząc losy kochanków przełknąć opisy makabrycznych zbrodni. Moim ulubionym bohaterem jest Witalij – Hiob , który wierny przekonaniom, niestety nie zostaje nagrodzony. Cały czas zastanawia mnie i pewnie nie tylko mnie, jak takie rzeczy mogą się wydarzać. Wojna z całym swoim okrucieństwem rządzi się swoimi prawami, ale rzezie między sąsiadami to coś poza zasięgiem mojego rozumienia. Wyjaśnień książki nie dają, bo dać nie mogą ale zarysowują sytuację, dają „sąsiadom” twarz Swiety i nie pozwalają spokojnie przejść do rutynowych codziennych zajęć. Jest w tych książkach kilka dziwnych zabiegów z rwaną narracją, przerzucaniem bohaterów po Polsce i Europie, kilka nieprawdopodobnych przypadków, mało wiarygodnych relacji. Myślę jednak, że warsztat autor może zawsze poprawić, a zaletą tego cyklu jest stosunkowo rzadko eksplorowany temat.
Grzegorzewski Adrian. Czas tęsknoty. Między Słowami, 2014
Grzegorzewski Adrian. Czas burzy. Między Słowami, 2017
czy ksiazki sa jeszcze dostepne
Ja miałam je z biblioteki publicznej, ale są stosunkowo niedawno wydane.