Widzę zdziwienie na twarzach. „Pan Tadeusz”? Proszę Państwa ostatnio dwukrotnie byłam na Krakowskich Salonach Poezji Anny Dymnej. Spotkanie 27 odbyło się 10 grudnia. Na nim pani Anna Kaczmarczyk recytowała (czytała) wiersze Haliny Poświatowskiej. Towarzyszyła jej na harfie Jadwiga Kajdasz. W sobotnie popołudnie tylko nazwisko Poświatowska mogło zmobilizować mnie do wyjścia. Jako wielka admiratorka tej poezji trochę się niestety rozczarowałam (być może zbyt wiele oczekiwałam). Fantastyczna na pewno była harfistka. Miesiąc później w Zamku w Kórniku wystąpił pan Jerzy Trela. Zamek w Kórniku nie jest typową scenerią do słuchania poezji. Nie ma tam klasycznej sceny, wchodzi stosunkowo niedużo ludzi i prawdę mówiąc siedząc daleko od aktora i jego towarzyszki niezbyt wiele widziałam. To tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia. Wnętrze za to pięknie grało z tym co pan Jerzy czytał. A czytał tak, że uczciwie mówiąc tylko, to że było to miejsce publiczne opanowałam się i się nie poryczałam. Oczywiście bez materii jaką była poezja Mickiewicza pewnie bym się tak nie wzruszyła (raczej tak nie reaguję), ale bezwzględnie gratulacje dla kunsztu pana Jerzego. Fragmenty „Pana Tadeusza” w jego interpretacji powinny być prezentowane niewierzącym, że poezja naszego wieszcza jest warta uwagi. Wkradł się patos. Czasem odrobina jest konieczna. Mistrzowi Treli akompaniowała na cymbałach węgierskich(!) Sara Czureja-Łakatosz. Ogromne podziękowania dla pary wykonawców za emocje, które mi towarzyszyły.
Obrazek wyróżniający: Łukasz Grzegorowski